środa, 23 października 2013

~ 83

Umiem już bardzo mało rzeczy: piszę tylko notatki z historii literatury, sporadycznie oglądam programy o podróżowaniu po świecie (siedząc na kanapie z herbatą), czytam gazetki z promocjami, słucham tramwajowego turkotu dzień w dzień o tej samej porze. Zapominam sny. Nie radzę sobie ze wstawaniem. Robię miejsce w życiu na życie poważne, ale skoro nie bardzo mi to wychodzi, to ciągle czuję się okropną bałaganiarą.


Nie potrafię wyrzucać starych myśli jak nic nie znaczących śmieci. 


wtorek, 12 marca 2013

~ 81


Czuję potrzebę wylania się gdzieś daleko poza ścięgna, kości i te przymrożone marcem płaty skóry, ale nie umiem już chyba układać słów, nie umiem oglądać filmów (przeglądam dzisiaj zdjęcia, pozapisywane pliki i myślę, że tyle pięknych chwil spędziłam z kinem a teraz już ciężko dociągnąć do końca i to smutne), nie umiem wcielać się w inne życia, a i pędzenie własnego też nie wychodzi mi zbyt dobrze. Można powiedzieć: sama siebie ograbiłam ze zdolności do pewnego przywiązywania się, a tęsknoty, co ciekawe, nie ubywa przez to wcale. I to tęsknoty za czym właściwie...?