środa, 1 czerwca 2011

~ 15

Doktor Daneeka doskonale wiedział o wielu sprawach, które były w najwyższym stopniu nie w porządku. Sen z powiek spędzał mu nie tylko stan jego zdrowia, lecz także Ocean Spokojny i konieczność zaliczenia pewnej ilości godzin w powietrzu. Zdrowie to coś, czego nigdy nie można być pewnym przez dłuższy czas. Ocean Spokojny był obszarem wodnym otoczonym ze wszystkich stron przez elephantiasis i inne przerażające choroby, wśród których mógł się nagle znaleźć, gdyby naraził się pułkownikowi Cathcartowi zwalniając na przykład Yossariana od dalszych lotów. Zaś obowiązkowy czas w powietrzu musiał wylatać każdego miesiąca, żeby otrzymać dodatek lotniczy. Doktor Daneeka bardzo nie lubił latać. W samolocie czuł się jak w więzieniu. Z samolotu nie było wyjścia, można było co najwyżej przejść do innego pomieszczenia. Doktor Daneeka słyszał, że ludzie z przyjemnością wchodzący do wnętrza samolotu ujawniają podświadomą tęsknotę za powrotem do łona matki. Powiedział mu to Yossarian, który umożliwił doktorowi pobieranie dodatku lotniczego bez potrzeby wracania do łona. Yossarian namówił McWatta, żeby wpisywał nazwisko doktora Daneeki do księgi lotów podczas lotów szkoleniowych albo wycieczek do Rzymu.
- Wiesz, jak to jest - podlizywał mu się doktor Daneeka robiąc cwaniackie, porozumiewawcze oko. - Po co mam ryzykować, jeżeli to nie jest konieczne?
- Jasne - godził się Yossarian.
- Co za różnica, czy jestem w samolocie czy nie?
- Żadnej.
- No właśnie - mówił doktor Daneeka. - Kto smaruje, ten jedzie. Ręka rękę myje. Rozumiesz? Ty mnie podrapiesz w plecy, to i ja ciebie podrapię w plecy.
Yossarian zrozumiał.
- Nie zrozumiałeś mnie - powiedział doktor Daneeka, kiedy Yossarian zaczął go drapać po plecach. - Mam na myśli współpracę. Przysługa za przysługę. Ty zrobisz coś dla mnie, ja zrobię coś dla ciebie. Rozumiesz?
- Zrób coś dla mnie - zażądał Yossarian.
- Nie da rady - odparł doktor Daneeka.

2 komentarze:

  1. cieszę się, że wróciłaś, kurwa mać ! szkoda tylko, że tak późno to odkryłam, ale za to znalazłam okazję, żeby sobie przekląć.

    nana/czy jakkolwiek wolisz

    OdpowiedzUsuń
  2. o, hello! wróciłam, a nawet nie umiem ogarniać komentarzy, dopiero przypadkiem zauważyłam, że jest coś do opublikowania, chyba jednak blogi nie dla mnie :>
    nana pasuje, zamieniam literkę i jestem w domu!

    OdpowiedzUsuń