środa, 23 października 2013

~ 83

Umiem już bardzo mało rzeczy: piszę tylko notatki z historii literatury, sporadycznie oglądam programy o podróżowaniu po świecie (siedząc na kanapie z herbatą), czytam gazetki z promocjami, słucham tramwajowego turkotu dzień w dzień o tej samej porze. Zapominam sny. Nie radzę sobie ze wstawaniem. Robię miejsce w życiu na życie poważne, ale skoro nie bardzo mi to wychodzi, to ciągle czuję się okropną bałaganiarą.


Nie potrafię wyrzucać starych myśli jak nic nie znaczących śmieci. 


wtorek, 12 marca 2013

~ 81


Czuję potrzebę wylania się gdzieś daleko poza ścięgna, kości i te przymrożone marcem płaty skóry, ale nie umiem już chyba układać słów, nie umiem oglądać filmów (przeglądam dzisiaj zdjęcia, pozapisywane pliki i myślę, że tyle pięknych chwil spędziłam z kinem a teraz już ciężko dociągnąć do końca i to smutne), nie umiem wcielać się w inne życia, a i pędzenie własnego też nie wychodzi mi zbyt dobrze. Można powiedzieć: sama siebie ograbiłam ze zdolności do pewnego przywiązywania się, a tęsknoty, co ciekawe, nie ubywa przez to wcale. I to tęsknoty za czym właściwie...?

poniedziałek, 29 października 2012

piątek, 31 sierpnia 2012

~ 78

Rany boskie, ależ deszcz runął. Jak z cebra, słowo daję. Wszyscy ojcowie, wszystkie matki, kto żyw uciekł pod daszek karuzeli, żeby nie przemoknąć do nitki, tylko ja zostałem jeszcze przez długą chwilę na ławce. Zmokłem cholernie, zwłaszcza nalało mi się za kołnierz i spodnie nasiąkły od razu deszczem. Dżokejka nieźle chroniła głowę, ale poza tym przemokłem na wylot. Nic sobie jednak z tego nie robiłem. Nagle poczułem się szalenie szczęśliwy patrząc, jak Phoebe krąży na karuzeli w kółko, w kółko. Jeśli mam być zupełnie szczery, przyznam się, że o mało nie krzyczałem ze szczęścia. Sam nie bardzo wiem, dlaczego. Po prostu chyba dlatego, że mała Phoebe wyglądała szalenie sympatycznie, kiedy tak kręciła się w kółko, w kółko w swoim niebieskim płaszczyku. Słowo daję, szkoda, żeście tego nie widzieli.