środa, 29 lutego 2012

~ 59

Przestają interesować mnie poważne tematy; oglądam survivor, słucham podcastów, douczam się angielskiego, żeby też kiedyś znaleźć się na wyspie, założyć setki sojuszy, wylądować na ponderosie i mieć największy ubaw w życiu, a potem wręczyć komuś czek na milion dolarów. Jako szalony fan stwierdzam: dwudziesty czwarty sezon zaczyna się bardzo fajnie, liczę na same blajndsajdy, dużo oszukiwania i chociaż parę świetnych strategii; zobaczymy, czy rozwinie się to w dobrą stronę.
Oprócz tego: czekam na weekend. A z dalszych: na czerwcowe picie na plaży, całonocne siedzenie w samym żakiecie, koniec odmrażania sobie kciuków, kiedy w kieszeniach gubią mi się rękawiczki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz